sobota, 27 kwietnia 2013

24 - 1

Zostal nam dokladnie miesiac do drugich urodzin Mikolajka.
Niesamowite jak ten czas leci... 23 miesiace.
Nie bede pisac o tym jak kocham tego malego Stwora, bo ciezko mi dzisiaj znalezc slowa opisujace  ta matczyna milosc... Moglabym jedynie polasic sie na stwierdzenie, ze jest dla mnie wszystkim!
Kompletnie zeswirowalam na Jego punkcie!
I niewazne, ze teraz zostane posadzona o lukrowanie macierzynstwa...
Oczywiscie, ze Syn czasami daje mi popalic... ale te niefajne momenty szybko ida w niepamiec.
Dla mnie jest po prostu the best i to pod kazdym wzgledem!

Zycze Wam wspanialego weekendu i zostawiam Was z Kenny G, ktory juz od wczoraj umila nam czas. Uwielbiam ten utwor... ma tyle pozytywnej energii w sobie, ze moglabym go sluchac na okraglo.

czwartek, 25 kwietnia 2013

Kawiarniany kompan

Mam wrazenie, ze kawiarenki w naszej okolicy zostaly wyposazone w pewne niewidzialne kurtyny uczepione do framug drzwi. Mimo, ze owe kurtyny transparentne to magicznie i o ogromnej sile, bowiem potrafia zamienic mego Syna w Aniola doskonale zdajacego sobie sprawe jak powinien sie zachowac w danym miejscu.
W momencie przekroczenia progu kawiarni wszelkie zasady savoir vivre'u nie sa mu obce.
Siedzac sobie spokojnie w fotelu i grzecznie saczac soczek dotrzymuje towarzystwa mamie poruszajac wszelkie tematy tabu.
Nie krzyczy, nie kreci sie, nie ucieka, nie broi... i az smiem wtedy watpic czy to aby napewno moje dziecko, a nie jakies podmienione! Cudowny Maluch!
Dzisiaj mialam okazje wypic pyszna kawe w towarzystwie takiego kulturalnego kawalera.
Taki kompan to zloto, a kawa z Nim to czysta przyjemnosc!


poniedziałek, 22 kwietnia 2013

O sikach i kupie slow kilka

Powolutku szykujemy sie do odpieluszkowania naszego malego Stworka. Bez zbednych cisnien stopniowo oswajamy Synka o co w tym wszystkim chodzi. Mamy na koncie juz malutkie sukcesy, aczkolwiek o 100% porzuceniu pieluch na razie tylko marzymy.
A co na to Mik? Mik czyta przygody pirata Pita, co mimo poczatkowych problemow z nocnikiem, dzielnie sie odpieluszkowal i w koncu udalo mu sie prawdziwe majty wciagnac na pupe. 


Zwarci i na pol gotowi mamy juz prawie wszytskie akcesoria niezbedne do rozpoczecia treningu. Ksiazeczka, pieluszko- majtki, prawdziwe majtasy i nocnik. Potrzebna nam jeszcze tylko lepsza pogoda, na ktora cierpliwe czekamy, bo z nia bedzie nam duzo latwiej.

Ksiazka dostepna na amazonie.
Autor: Andrea Pinnington
Ilustracje: Melanie Williamson

A jak u Was to wyglada? 
Kiedy odpieluszkowaly sie Wasze Szkraby? Jakies zlote rady?

Zachecam do przeczytania fajnego artykulu na temat treningu czystosci autorstwa Adeli Jakielaszek, psycholog, tworcy programu radosnej nauki “Zabawianki”, a prywatnie mamy malej Marysi. 

Czy Wasze dziecko używa jeszcze pieluchy? „Taka duża a jeszcze nie sika do nocnika?” – wysłuchujesz od pomocnych sąsiadek, cioć i babć. Od mamy dowiedziałaś się, że sama jak miałaś roczek już od dawna korzystałaś z nocnika? Na samą myśl o treningu czystości zlewa Was zimny pot? Mity na temat uczenia dzieci czystości obala Adela Jakielaszek, psycholog dziecięcy

Nauka kontrolowania swoich potrzeb fizjologicznych jest zupełnie naturalnym procesem, który przebiega w ciągu pierwszych 3 lat życia dzieci. Nie musi być wcale efektem skomplikowanego treningu, zamykania się na tygodnie w domu z dzieckiem, obsikiwania przez malucha całego mieszkania, a przede wszystkim ogromnej presji jaką wielu rodziców wywiera na swoje dzieci w celu osiągnięcia sukcesu. Zanim rozpoczniecie trening czystości, warto usiąść wspólnie i zastanowić się co on dla was znaczy:

  • czy czujecie lęk na sama myśl?
  • czy macie wrażenie, ze szybki sukces świadczy o jakości Waszego rodzicielstwa?
  • czy czujecie potrzebę wywierania silnej presji na dziecku?

Jeżeli odpowiedź na którekolwiek z powyższych pytań brzmi: „tak”, warto abyście poważnie przedyskutowali problem. Prawda jest taka, że Wasze dziecko jest zainteresowane radosną eksploracją świata, poznawaniem zasad nim rządzącym, a nie załatwianiem do nocnika. Jeżeli będziecie starali się na przekór jego potrzebom, na siłę uczyć je kontroli pęcherza czy zwieraczy, spotkacie się z oporem. Wasze tygodnie, a nawet miesiące zamienią się w walkę toczoną dookoła nocnika. Zamiast radośnie spędzać z dzieckiem czas będziecie, zupełnie niepotrzebnie, dręczyć je wysadzaniem, pytaniem o ty czy chce siku, grożeniem i proszeniem. Sytuację tą najlepiej podsumowała jedna ze znajomych, mama dwójki przedszkolaków:

„Kiedy starsza córka – Asia - uczyła się korzystać z nocnika, przez rok ćwiczyliśmy ją i siebie. Stosowaliśmy wszystko, wysadzanie co godzinę, budzenie w nocy, bieganie bez pieluchy po mieszkaniu, cały świat kręcił nam się dookoła sikania. Dziecko okupiło to ogromnym stresem, reagowało lękiem na nocnik. Ostatecznie opanowała temat kiedy miała około 2,5 lat. Kiedy nasz młodszy syn wszedł w czas treningu podeszliśmy do sprawy z zupełnie innej strony. Czekaliśmy aż sam objawi zainteresowanie tematem, a następnie go zachęcaliśmy. Sam był bardzo zmotywowany do rezygnacji z pieluchy i w ciągu miesiąca temat był zamknięty, bez stresu ani presji.”

Kiedy miałaś roczek już umiałaś robić siku do nocnika! Czemu moje wnuczka nadal nosi pieluchy – wysłuchałam od mojej mamy. Bez mała 30 lat temu pielęgnacja dzieci wyglądała zupełnie inaczej. Maluchy były pieluchowane tetrą, która musiała być codziennie prana w wysokich temperaturach i prasowana. Jest to całkowicie zrozumiałe, że wobec takiej ilości pracy rodzice starali się jak najszybciej wysadzać dzieci na nocnik. Czy to oznacza jednak, że osiągali sukces? Niestety nie. Trenowali oni dzieci i siebie, doprowadzając do perfekcji „łapanie siku”. Starając się wymusić na dziecku to, do czego nie jest dojrzałe, budząc po nocy, zmuszając do siedzenia godzinami na nocniku, karząc za mokre spodnie – prowokujemy powstawanie różnych psychicznych problemów, które będą odbijać się na funkcjonowaniu dziecka przez całe życie.

Co rozumiemy mówiąc, że dziecko nauczyło się czystości?
  • dziecko rozumie, że uczucie nacisku na pęcherz czy zwieracz odbytu oznacza potrzebę udania się do toalety
  • dziecko sygnalizuje dorosłemu potrzebę lub w starszym wieku szło do toalety, zdejmowało ubranie i siadało samodzielnie na sedesie czy nocniku.
  • dziecko potrafi potrzymać potrzebę, aż znajdzie się w toalecie
  • dziecko nie moczy się w nocy, budzi się w nocy i jeśli czuje taką potrzebe idzie do toalety

Aby osiągnąć taki sukces musi być spełnionych kilka warunków:
  • dziecko musi być wstanie kontrolować swoje zwieracze
  • dziecko musi rozumieć sygnały, które do niego docierają z własnego ciała
  • dziecko musi rozumieć do czego służy nocnik/sedes
  • dziecko musi potrafić dawać rodzicom zrozumiałe dla obu stron sygnały, że chce siusiu czy kupkę.

Do wszystkich tych etapów dziecko musi dojrzeć. Tempo tego dojrzewania jest indywidualne dla każdego (aczkolwiek większość dzieci uczy się czystości do 3 roku życia) człowieka i zakodowane w jego mózgu. Nie da się go sztucznie przyspieszyć. Rozpoczynając naukę czystości, z Waszym dzieckiem jak głównym bohaterem wydarzenia, nastawicie się na to, że to trwa. Od pierwszego wysadzenia dziecka na nocnik do pełnego sukcesu może minąć nawet rok!

Kiedy zacząć?
Przede wszystkim zachęcam do tego, aby potraktować dziecko jako partnera nauki czystości. Oznacza to uważne obserwowanie go/jej i reagowanie na sygnały, które wysyła. Jeżeli w wieku 1,5 roku kupiliście nocnik i zaczęliście dziecko sadzać na nim, a ono nie jest wstanie usiedzieć 5 sekund, ucieka i biegnąc załatwia się na podłogę, to znak, że nie macie co liczyć na współpracę. Jeżeli Wasze dziecko nie jest gotowe, nocnik trzeba traktować jako zabawkę – zakładać go na głowę, napełniać klockami, etc, to jasny sygnał, że nie jest wstanie potraktować nocnika jako miejsca załatwiania potrzeb fizjologicznych. Najprawdopodobniej za jakiś czas będziecie musieli kupić nowy nocnik, który nie będzie się kojarzył dziecku z zabawą.

Jakie sygnały oznaczają, że dziecko jest gotowe do nauki:
  • dziecko chowa się lub przykuca, kiedy się załatwia do pieluszki; jeżeli twoje dziecko biega po mieszkaniu, a siku leci mu po nogach, to oznacza, że nie ma kontroli nad pęcherzem
  • dziecko interesuje się czynnościami fizjologicznymi
  • dziecko nie chce nosić pieluchy – jest to świetny element motywacyjny
  • dziecko woła „siku” lub „kupa”, gdy zrobiło je do pieluchy (uwaga dzieci mylą dość długo te zjawiska, gdyż źle interpretują sygnały z ciała)
  • dziecko budzi się suche rano lub po drzemce w ciągu dnia (co świadczy o tym, że czas pomiędzy kolejnym załatwieniem się wydłużył)

Im więcej powyższych sygnałów obserwujecie u swojej pociechy tym lepiej.
Szykując się do nauki czystości nastawcie się na wiele malutkich sukcesów, a nie wielkie przełomy. Unikniecie w ten sposób rozczarowań.

Jaki nocnik kupić?
  • stabilny, dość wysoki, taki aby dziecku było łatwo z niego wstać (może być w kształcie krzesełka)
  • o tradycyjnym kształcie pozwalającym dziecku swobodnie na nim usiąść
  • nocniki grające fanfary mają sens przy dzieciach, które wiedzą do czego nocnik służy, wtedy ma funkcję motywującą
  • czasami dzieci nie chcą korzystać z nocnika, ale chcą z sedesu, jak dorośli. W sprzedaży są nakładki na sedes, które zmniejszają jego średnicę – ułatwiają siedzenie małemu dziecku; przy sedesie postaw stopień, który ułatwi Twojemu dziecku skorzystanie z toalety
Czego nie wolno robić!!!
  • nigdy nie zawstydzaj dziecka! Nigdy nie mów: „taka duża dziewczynka, a jeszcze robi w majtki”, „znów się posikałeś!”, „masz sikać do nocnika!”
  • nigdy nie wsadzaj rąk dziecka na siłę do kupy! Istnieje taki zabobon, że ma to oduczyć dziecka robienia kupy do majtek; jest to prosta droga do straumatyzowania dziecka na wiele lat i dziesiątek godzin spędzonych u psychologa
  • jeżeli Twoje dziecko załatwiło się do wanny pod żadnym pozorem nie krzycz; w efekcie Twoje dziecko przez wiele tygodni będzie się bało wypróżnić gdziekolwiek
  • jeżeli Twoje dziecko samo postanowiło zbadać jaka jest kupa w nocniku, pozwól mu na to, wspólnie się jej poprzyglądajcie; spokojnie tłumacz jaka kupa jest (ciepła, paćkowata, śmierdząca), po czym wrzućcie ją do sedesu i dokładnie umyjcie ręce; nie pozwalaj dziecku brać kupy do buzi, ani smarować nią ścian; wytłumacz, że kupa nie służy do zabawy, ale naukowcom i lekarzom może przynieść wiele cennych informacji (np. co jadły kiedyś dinozaury); fascynacja kupą przejdzie twojemu dziecku, gdy tylko zaspokoi ciekawość, natomiast, gdy krzykiem i nerwową reakcją wzbudzisz w dziecku lęk, możesz spowodować u niego wielodniowe zatwardzenia i lęk przed wypróżnieniem
  • nie zostawiaj dziecka samego na nocniku, szczególnie w toalecie, będzie kojarzyło nocnik z osamotnieniem, w tym wieku jest to nieprzyjemne przeżycie
  • nie zmuszaj dziecka do siedzenia, nie krzycz, nie każ, nie ignoruj; to są sposoby na to, że dziecko będzie się bało powiedzieć Ci o potrzebie
Naukowcy ustalili:
  • w pierwszych miesiącach życia dziecko oddaje mocz około 30 razy na dobę (zarówno w nocy jak i w dzień)
  • uczucie parcia na pęcherz wykształca się około 1, 5 - 2 roku życia i jest zależne od pojawienia się odpowiednich połączeń nerwowych w mózgu; jest to cecha osobnicza i nie można jej przyspieszyć
  • połączenia nerwowe różnicują się najwcześniej około 2 a często 3 roku życia; dopiero wtedy dziecko jest wstanie interpretować uczucie napięcia na pęcherz jako potrzebę wypróżnienia się, może też czuć potrzebę zrobienia siusiu nawet wtedy, gdy nie jest całkiem pełen
  • 90% dzieci w wieku 3 lat potrafi kontrolować wypróżnianie

Ważne kroki:
Krok 1

Dziecko, które nosi pieluchę zaczyna zauważać, że robi siku lub kupkę do pieluszki. Przykuca wtedy, zatrzymuje się podczas zabawy, chowa się za meble. Czasem po fakcie głośno domaga się przebrania, ale są dzieci, którym brudna pielucha zupełnie nie przeszkadza. Jeżeli rodzice zauważają te momenty powinni mówić dziecku spokojnie, co się dzieje. Tak aby zaczęło kojarzyć czynność z nazwą. Za każdym razem, gdy dziecku zdarzy załatwić się w wannie również spokojnie mów mu co się wydarzyło „o zobacz zrobiłeś siusiu”.

Krok 2
Obserwujesz, że maluch zaczyna dreptać, podrygiwać, zaciskać nogi – znaczy, że zaczyna powstrzymywać siku czy kupkę. Coraz lepiej rozumie sygnały ze swojego ciała i próbuje je kontrolować. To jest doskonały moment, aby zaproponować nocnik. Część dzieci zareaguje dużym zainteresowaniem.

Krok 3
Maluch coraz częściej informuje Cię o potrzebie i potrafi utrzymać do wysadzenia na nocnik. Zdarzają się jednak drobne wypadki, szczególnie gdy dzieci się bawią (jest to zupełnie normalne).. Dzieci w tym momencie mogą również przejawiać różne dziwactwa. Jeżeli zaczęliście używać majtek, to dziecko może żądać przebrania majtek po każdej wizycie w toalecie (tak jak przewinięcia pieluchy). Może tez być zaniepokojone każdym wyjściem z mieszkania szukać w każdym sklepie toalety lub reagować niepokojem na załatwianie się poza domem. To są wszystko nowe sytuacje dla dziecka i trzeba podejść do nich ze spokojem i cierpliwością.


Co dalej:
Jeżeli obserwujesz u swojego dziecka sygnały, że potrzeby fizjologiczne są dla niego/niej ważne:

  • Kupcie nocnik lub nakładkę – może być to wspólna rodzinna wyprawa. Zaprzyjaźnijcie się z nocnikiem. Nie zostawiaj dziecka samego na nocniku, czytaj mu książeczki, opowiadaj bajki, niech kojarzy go pozytywnie.
  • Nastawcie się, że nauka wymaga dużo czasu i cierpliwości. Nie popędzaj dziecka, nie porównuj do innych, nauczy się w swoim czasie.
  • Na każdy krok w rozwoju reaguj pozytywnie.
  • Nagradzaj pochwałą dziecko również, za poinformowanie, ze już zrobiło w pieluchę lub w majtki – to ważny pierwszy krok. Uważaj na wszelkie – „pięknie, ze mi mówisz, ale….”, to zmniejsza wartość pochwały i zamienia ją w wyrzut.
  • Nie denerwuj się, gdy dziecko woła „siusiu” i w tym momencie robi.. Mów: „ świetnie, że mi powiedziałeś, to znaczy, ze już wiesz kiedy zrobiłeś, teraz chodź idziemy zmienić pieluszkę”. W ten sposób zachęcasz dziecko do dalszego zwracania uwagi na sygnały płynące z pęcherza.
  • Wysadzajcie na nocnik misie i lalki. Nocnik trzeba oswoić.
  • Jeżeli twoje dziecko już doszło do kroku 2 – zachęć je do tego, by usiadło na nocnik, ale nie zmuszaj. Pamiętaj, że może się bać nieznanego.
  • Czytajcie wspólnie książeczki w których inne dzieci załatwiają się do nocnika. Pamiętaj nie mów nic w stylu :”zobacz Kamyczek już robi siusiu do nocnika, a ty nie.”
  • Jeżeli macie taką możliwość odwiedzajcie znajomych, których dzieci korzystają z nocnika. Obserwowanie modelu, które jest w podobnym wieku przełamuje wiele dzieci, szczególnie tych, które już wiedza jak korzystać z nocnika, ale nie potrafią usystematyzować tej czynności.
  • Jeżeli twój maluch już wie jak korzysta się z nocnika możecie zrezygnować z pieluchy i nosić majtki (zróbcie rodzinny wypad do sklepu, niech dziecko wybierze sobie majteczki). Dla wielu dzieci jest to wspaniałe doznanie i ma mocne działanie motywujące do postępów w kwestii zachowania suchych majtek.
  • Jeżeli zdarzy się wypadek w majtki – spokojnie je przebierz, nie rób wyrzutów.
  • Stwórzcie system motywacyjny. System ten ma sens tylko u dzieci, które umieją już kontrolować sikanie, ale jakoś nie mogą się przekonac do regularnego korzystania z nocnika. Wybierz jako nagrodę coś co dziecko lubi – np. naklejki. Za każde siku zrobione do nocnika (nawet 3kropleki) dziecko samo wybiera i nakleja w wybranym miejscu (kartka, która wisi na lodówce lub na drzwiach) kolejna naklejkę. Możecie te naklejki wspólnie liczyć i podziwiać ile razy się udało. Oczywiście chwalcie się wspólnie przed rodzinom czy znajomymi. Gdy dziecko już nauczy się wołać możecie stopniowo zmniejszać ilość naklejek (np. jedna naklejka za cały dzień robienia siku do nocnika), aż do zupełnej rezygnacji z metody. Większość dzieci jest już w tym momencie tak dumna z siebie, że samo zrobienie potrzeby tak jak rodzice jest wystarczającą nagrodą.

Uwaga! Nie stosujemy systemów motywacyjnych u dzieci, które nie mają kontroli nad pęcherzem. Jest to stosowanie przemocy psychicznej wobec dziecka. Wyobraźcie sobie, że możecie dostać nagrodę za coś nad czym nie macie żadnej kontroli i nie wiecie co macie zrobić aby sytuacja, za która jesteście nagradzani się powtórzyła. Taka sytuacja frustruje i demotywuje .

Książki warte przeczytania:
Każde dziecko może mieć sucho. Autor: Gabriele Haug-Schnabel. Wydawnictwo: Media Rodzina.

Książki dla dzieci o nocnikowaniu:
Mój kolega nocnik Autor: Marcin Malicki Wydawca: Book Mouse

Nocnik Maksa Autor: Barbro Lindgren Wydawca: Zakamarki
Nocnik nad nocnikami – dziewczynka, Autor: Alona Frankel Wydawca: Nisza

Zrodlo:
www.miejscadzieci.pl

niedziela, 21 kwietnia 2013

Dzien jak nie co dzien

Wczorajszy dzien byl mega wypasiony pod kazdym wzgledem!
Zaczal sie juz bardzo przyjemnie, kiedy to mama zalozyla swa maxi spodnice, a Syn na jej widok wypowiedzial cudowne "wow, wadne" (tl. wow, ladne) i glaszczac po nodze powtorzyl to jeszcze z 5 razy. Taki komplement od kochanego faceta z rana potrafi w sekundzie uskrzydlic matke!
Pozniej bylo juz tylko lepiej...
Slonce, bezchmurne niebo i parenascie kresek na plusie skutecznie zapraszalo na zawnatrz. 
Przed 10 ruszylismy na podboj jednego z pobliskich placow zabaw.
Zaliczylismy zjezdzalnie, hustawki, karuzele, motorek, konia i gasiennice... pozniej byla gra w pilke, nastepnie mini zoo i niekonczace sie rozmowy z panem kogutem oraz paniami gaskami... a pod koniec zbieranie kamieni i szyszek. Po ponad 2 godzinach szalenstwa wrocilismy do domu na male co nieco w postaci nalesnikow z gruszka. A po posilku znowu out!
Tym razem inwazja na drugi park! Bylo zrywanie stokrotek i  biegi z przeszkodami.
Potem przyszla pora na mala regeneracje sil czyli drzemke i obiad.
Takiego wiosennego popoludnia nie moglismy przesiedziec w domu, wiec po tej "odnowie" znowu nas ponioslo na plac zabaw, gdzie czekala powtorka z rozrywki.
Dzien wykorzystalismy do maximum, a wieczorem Mikus z przyjemnoscia siegnal po swoje zabawki. Dziecko sie wyszalalo, dotlenilo i poszlo spac... no wlasnie... przed 23! 

Zdecydowanie chcemy wiecej, chcemy normalnej wiosny!!!
Takiej ze sloncem, bo dzis juz zbiera sie na deszcz. 


...bo na zjezdzalnie najlepiej sie wchodzi od strony pochylej ;)

wtorek, 16 kwietnia 2013

Kolekcjonerka

Malo kto o tym wie jak pokazna kolekcja dziel sztuki moglabym sie pochwalic.
Na sciezke wyczynowego kolekcjonerstwa weszlam okolo roku temu.
Mialam ku temu dosc powazny powod- po raz pierwszy bowiem zetknelam sie z prawdziwa sztuka. Moja prywatna kolekcja liczy sobie kilkadziesiat dziel i wiem, ze to dopiero poczatek i na nich sie nie skonczy. Nie szukam moich zdobyczy w domach aukcyjnych, galeriach czy muzeach, one same do mnie przychodza. A wychodza spod reki wybitnego artysty jakim jest Mikolaj, ktory tworzy pod pseudonimem MIK. Jestem pewna, ze znajomy jest Wam ten znakomity malarz i rysownik, ktorego wartosc prac rosnie z kazdym dniem!
Rysuje odwaznie uzywajac do tego calej palety dostepnych mu kolorow.
Od dawna Mik ujawnial swoj talent plastyczny, a niedawno zauwazylam, ze bazgranie na formacie A3 przynosi mu coraz wieksza frajde.
To Jego dziela kolekcjonuje, bo nie mam serca wyrzucach ich do kosza.
Ostatnio jednak ta sporawa kolekcja spedzala mi sen z powiek, bo co jesli nasz mistrz bedzie dalej tworzyl w tak szalonym tempie?
Co matka pocznie z tymi wszystkimi dzielami? Gdzie je pomiesci?
Magazyn wynajmie?

I wtedy zobaczylam o to...
zrodlo
I az podskoczylam z radosci!
Rewelacja!
Zeskanowane i zminimalizowane dziela dzieciecej sztuki zastawione jedno obok drugiego!
Fenomenalna ozdoba pokoju, mega fajna pamiatka no i oczywiscie super alternatywa dla calego stosu obrazkow! Jestem jak najbardziej ZA!

A co Wy na to? Podoba Wam sie?
Zbieracie wszelkie dziela Waszych pociech czy laduja one raczej w koszu?
A moze to ja tylko jestem taka nawiedzona? ;)

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Pingwinkowa mania

Oszalelismy do reszty na punkcie pingwinow!
Nie tylko Mikus, ale i ja uwielbiam bajki Olivera Jeffersa za ich niebanalne tresci.
Nasza ulubienica jest Lost & Found (Chlopiec i Pingwin), bez ktorej Syn nie wyobraza sobie wieczoru i codziennie siega po nia przed snem.
Jest to historia chlopca, ktory pewnego dnia przed swoimi drzwiami odnajduje pingwina i postanawia pomoc mu odnalezc droge do domu. Niesamowita opowiesc o przyjazni i tesknocie ( o ksiazce pisalam tutaj).
Od jakiegos czasu mialam w planach kupno krotkometrazowego filmu animowanego, ktory jest rozbudowana wersja ksiazki.
Doczekalismy sie wreszcie i od dobrego tygodnia jestesmy w jej posiadaniu.


Nie bede owijac w bawelne- CUDO mamy w domu!  
Wybitna animacja, niesamowita sciezka dzwiekowa skomponowana przez Max’a Richter’a, unikatowa kreska Jeffersa, glos Jim’a Broadbent’a jako narratora i oczywiscie sama historia zlozyla sie na magiczna calosc. Calosc, ktora potrafi rozsmieszyc i gleboko poruszyc kazdego! Zdecydowanie moge uznac te bajke jako jeden z najbardziej zjawiskowych ruchomych obrazow, jakie powstaly w ostatnich latach jesli chodzi o produkcje dziecieca. Jak dla mnie Majstersztyk i to przez duze M!!! 


Film zdobyl okolo 50 nagrod na swiatowych festiwalach filmowych, jest laureatem Dzieciecej Nagrody Brytyjskiej Akademii Telewizyjnej i Filmowej BAFTA Children’s Awards 2009 w kategorii najlepsza animacja, zostal doceniony takze w Polsce – otrzymal pierwsza nagrode na Festiwalu Filmow Dzieciecych Galicja 2010.
Produkcja: Studio AKA. 2008
Rezyseria: Philip Hunt
Scenariusz: Oliver Jeffers

Film w polskiej wersji jezykowej mozna nabyc na allegro za niecale 20zl, takze cana niezbyt wysoka.
W UK dostepny na amazonie za cene dobrego kebaba ;).

Bardzo, ale to baaaardzo polecamy!

sobota, 13 kwietnia 2013

Projekt pompon zakonczony!

Najpierw mialam w planach zrobic maly dywanik dla Mikolaja... ale pomyslalam o jego odkurzaniu i wychodzacej welnie...
Stwierdzilam wiec, ze zrobie poduszke... ale jakos ciezko mi bylo sie na nia zdecydowac, bo myslalam o jej niepraktycznosci i problemach z praniem w przypadku zabrudzen...
Na koniec zrobilam pomponowa girlande na okno... jej nic nie moge zarzucic.
Jest kolorowa, bo my kolory wszystkie lubimy i ograniczac sie nie chcielismy!





Zanim powstala girlanda, Mikus mial niezla zabawe :)
Na deser anegdota z wczoraj.
Mikus bierze kapiel. Prosze Go zeby wstal na chwilke, to mama z Niego spluka piane.
Na to Synek mowi: "nie, ja".
Wstaje, nachyla sie, przygotowuje paluszek wskazujacy i puka w piane mowiac przy tym "puk puk".

Milego weekendu!

piątek, 12 kwietnia 2013

Bez pospiechu

Ah, jak ja lubie dni, kiedy nie trzeba sie nigdzie spieszyc. Kiedy nie ma potrzeby zachodzic do sklepu po brakujace produkty na obiad czy paczke pieluch.
Uwielbiam czas, kiedy moge skoncentrowac swoja uwage tylko i wylacznie na moim malym Skrzacie i nie musze wracac do domu, bo trzeba zrobic to czy tamto.
A jak do tego mamy fajna pogode to juz w ogole jest mega przyjemnie!
Dzisiaj tak wlasnie bylo i mimo, ze na niebie przewazaly szarosci, to i tak wiosne bylo czuc w powietrzu!
Miko narzucil kamizelke, a zimowa czapke zamienil na bejsbolowke i tym samym sezon na lzejsze ubrania uznalismy za otwarty!
Zaliczylismy 2 spacery, jeden super dlugi w poludnie i drugi poznym popoludniem juz cala trojka.
Szkoda tylko, ze wieczorem skonczyla sie ta nasza prowizoryczna wiosna i zaczelo padac... a w prognozach pogody jak slonecznej wiosny nie bylo tak niestety nie widac.
Z zwiazku z powyzszym, zimowych kurtek jeszcze chowac nie bedziemy...a szkoda.




środa, 10 kwietnia 2013

Kiedy kobieta zostaje mama

Zachodzace zmiany w sferze psychicznej i fizycznej kobiety zanim zostanie mama pozwala jej widziec swiat calkowicie inaczej. Czasami lepiej, czasami tez gorzej.
Zyjemy wtedy jakby na innej planecie, gdzie wiekszosc naszych mysli skupia sie na jeszcze nienarodzonym dziecku. Juz wtedy uczymy sie myslec o sobie jako "my" i probujemy przygotowac sie na utrate w pewnym stopniu swojej niezaleznosci.
Ale bycie mama nie ogranicza sie tylko do 9 miesiecy ciazy i porodu.
Wlasciwie to po nim zaczyna sie inne zycie, czy lepsze to juz kazda z nas musi sobie odpowiedziec.
Na pewno na poczatku bardziej stresujace, moze nawet troche wyczerpujace jednak napewno niezapomniane.
Osobiscie bycie mama daje mi mega wielka satysfakcje. Czuje sie w pewien sposob spelniona, a fakt ze kazdego dnia moge patrzec jak rosnie moje dziecko jest dla mnie zaszczytem.
Stajac sie mama poczulam rowniez, ze osiagnelam inny status kobiety, kobiety- matki, z kazdym dniem bardziej odpowiedzialnej, cierpliwszej i wyrozumialszej, odbieranej troche inaczej przez spoleczenstwo niz wczesniej- powazniej i chyba z troche wiekszym szacunkiem.
Przestalam patrzec na zycie przez pryzmat mnie samej, a mozliwosc decydowania o tym jak bedzie wygladal moj samolubny dzien ustapil miejsca potrzebie wziecia pod uwage nowego czlonka rodziny, ktorym jest nasze dziecko.
Nie wiem skad te wielkie poklady milosci, ale codziennie kocham mojego Synka coraz mocniej.  Kocham kogos, kto niespelna 2 lata temu byl dla mnie calkowicie obcy, jednak juz wtedy bylabym sklonna oddac za Niego zycie.
I to w tym macierzynstwie wlasnie jest piekne...

A czym dla Was jest bycie mama? Spelnieniem, obowiazkiem, a moze jeszcze czyms innym?


W sobote przyszedl na swiat kolejny taki Wielki Maly Czlowiek.
Cioci i wujkowi jeszcze raz GRATULUJEMY, a cudownego Szkraba witamy na swiecie!
Mikus z honorem oddaje kuzynowi miejsce najmlodszego w rodzinie.
Przed Wami cudowne chwile. Czerpcie z kazdego dnia ile wlezie, bo czas jest nieublagany i pedzi jak szalony! 

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Zywiciel

Rodzice daja swoim dzieciom jedzenie z bardzo roznych powodow i na bardzo rozne sposoby.
Sprawdz czy praktykujesz ktaras z nizej opisanych technik, a moze kilka z nich przypominaja Ci Twoje zachowanie?
  • Emocjonalny zywiciel- podaje swojemu dziecku jedzenie by uszczesliwic je, gdy jest smutne
  • Zachowawczy zywiciel- podaje swojemu dziecku jedzenie w nagrode za dobre zachowanie
  • Dopingujacy zywiciel- chwali swoje dziecko za to, ze je
  • Kontrolujacy zywiciel- decyduje co, kiedy i ile zje dziecko
Kazda z wyzej wymienionych technik zywienia moze miec jednak swoje konsekwencje.
  • Emocjonalny zywiciel, gdy tylko widzi swoje dziecko w chwilach kryzysu emocjonalnego czestuje je czyms slodkim. Slodycze w diecie takiego dziecka sa wysoko przewartosciowane i traktowane jako lek na wszelkie zlo. Takie zachowanie rodzica moze przyczynic sie do braku apetytu, otylosci, pruchnicy, a w pozniejszym wieku nawet cukrzycy dziecka.
  • Zachecajacy zywiciel uzywa jedzenia jako nagrody za dobre zachowanie. Postepujac w ten sposob mozemy doprowadzic do sytuacji, ze dziecko bedzie sie zachowywalo dobrze tylko wtedy, kiedy bedzie zainteresowane otrzymaniem swojej "nagrody", a zle jesli kompletnie bedzie mu to obojetne. Przy praktykowaniu tej techniki nalezy uwazac by slodycze nie staly sie duzo bardziej pozadane przez dziecko niz zdrowa zywnosc.
  • Dopingujacy zywiciel ceni sobie szeroka game zywnosci, a jego dziecko jest prawidlowo odzywione. Dobrze jednak pamietac by nie naklaniac dziecka do jedzenia wiekszej ilosci pokarmow niz ma na to ochote. Takie zachowanie moze doprowadzac do przejadania sie i zrodzenia w dziecku niepokoju podczas i przed zblizajacym sie posilkiem.
  •  Kontrolujacy zywiciel potrafi z karmienia dziecka zrobic prawdziwe pole bitwy, w ktorym zawsze rodzic odnosi zwyciestwo. Dziecko w efekcie moze stac sie wybredne i dosc wojownicze. Z drugiej strony jednak, jesli brzdac zaakceptuje rodzicielska kontrole, moze byc zdrowo odzywiane, oczywiscie jesli zadbamy o odpowiednie zbilansowanie diety dziecka. 

Rodzicow bioracych udzial w badaniach "Child of our time" poproszono o wypelnienie kwestionariuszy dotyczacych ich stosunku do zywnosci i zywienia dzieci.
Wyniki pokazuja, ze wiekszosc badanych mam przybiera postac zywicieli kontrolujacych i zachecajacych. Dwie piate wszystkich badanych kobiet uzywa jedzenia do kontrolowania zachowania swojego dziecka, jak rowniez jako zlotego srodka na dobre samopoczucie czy zblizajace sie niebezpieczenstwo.

Wazne by posilki byly przyjemne i wolne od przymusu dla naszego malucha.
Jesli uda nam sie nauczyc je szacunku do jedzenia i celebrowania posilkow, mamy wieksze szanse na wychowanie dziecka, ktore podzielac bedzie nasze zamilowanie do roznych produktow spozywczych i bedzie wiedzialo ile zjesc i kiedy skonczyc by sie nie przejesc.

Wszyscy mamy swoje wlasne poglady na temat zywienia dzieci.
Niektore z nas chwala sobie BLW, niektore krok po kroku przyzwyczajaja pociechy do doroslego jedzenia zaczynajac od papek. Czasami malo potrzeba by posilek zamienil sie w jedna wielka batalie z ktorej zadne namowy i obiecanki nie przynosza porzadanego skutku.
Osobiscie przyznaje sie bez bicia, ze procz pierwszej techniki zywienia, reszta nie jest mi obca.
Nie karmie Syna niewiadomo jaka iloscia cukru, ale zdarzylo mi sie raz czy dwa obiecac jajko z niepsodzianka w zamian za wyjscie np z placu zabaw (na ktorym siedzielismy ponad 1.5h i za nic w swiecie Syn nie chcial go opuscic). Zdarzylo mi sie rowniez (i to juz troche czesciej) kontrolowac Mikolaja podczas posilku.
Musze popracowac nad soba...oj musze.

A jak u Was to wyglada?

Zrodlo:
"Child of Our Time" - Tessa Livingsote, Robert Winston

sobota, 6 kwietnia 2013

Londyn 3D

Skoro jestesmy juz przy Londynie, przedstawiam Wam fantastyczna ksiazke Jennie Maizels "Pop-up London", o ktorej istnieniu dowiedzialam sie dzieki Pati. Ksiazka nie tylko oczarowala mnie, ale i reszte domownikow w tym oczywiscie Mikolaja, ktory uwielbia przegladac jej strony i zwracac uwage na wszelkie detale. Papierowa inzynieria autorstwa Richarda Fergusona powala na kolana, a w szczegolnosci ostatnia strona przedstawiajaca Tower Bridge- to wlasnie ona cieszy sie najwiekszym zainteresowaniem Synka.
Procz aranzacji 3D ksiazka ma do zaoferowania pare innych niespodzianek.
Odwracajac ja tylem do siebie mozemy zajrzec do wnetrz budynkow, rozpoznac charakerystyczne twarze dla Zjednoczonego Krolestwa, stac sie gosciem weselnym ksiecia Williama i Kate, a takze dowiedziec sie wielu ciekawych historycznych faktow.
Dla Mikusia rowniez jest kopalnia nowych slowek, to dzieki niej nauczyl sie mowic flaga, brama czy metro.
Jest po prostu genialna!





Do kupienia tu (amazon)

środa, 3 kwietnia 2013

Spacer nad Tamiza

Czas: wczesny wtorkowy poranek 
Miejsce: pokoj dzienny/ sypialnia
Bohaterowie: mama, taka, Mikus
Wydarzenia poprzedzajace akcje: poprzednia proba inwazji na Londyn zakonczona niepowodzeniem; mama na urlopie

Akcja: 
Mama z rana otwiera zaluzje i oczom nie wierzy. Blekitne niebo i slonce.
Podchodzi do kompa, sprawdza prognozy i rowniez z niedowierzaniem ma problem.
Slonce przez caly dzien!
Budzi tate. Rodzi sie plan, plan zwany spontanem.
"Za pol godziny wszyscy zwarci i gotowi maja stawic sie przy drzwiach wejsciowych.
Jedziemy nad Tamize!"
W pospiechu do torby Mikolaja wrzucam najpotrzebniejsze rzeczy, a zawartosc mojej torby ograniczam do minimum coby gratow nie ciagac po calym miescie. Szybki prysznic i sniadanie.
Uf, jestesmy gotowi. Z lekkim opoznieniem, ale jednak, wychodzimy z mieszkania.
Pakujemy sie do auta i w droge! Ponad 3,5h w jedna strone nie przeraza nas w ogole.
Mik dzielnie znosi podroz, oglada ksiazke i horyzont po bokach autostrady.
Bunt rozpoczyna bedac juz w stolicy. Usilnie probuje wydostac sie z objec pasow, jednak opowiastki rodzicow o policjantach aresztujacych kazdego co zbyt swobodnie jezdzi, skutecznie zniechecaja Go do dalszych strajkow.
Na urozmaicenie ostatnich kilometrow mama wyciaga z torby dwa dlugopisy i pozwala mazac po rekach, co spotyka sie z wielkim synowym entuzjazmem.
Ponoc to sa kwiatki
Dojezadzamy na miejsce. Parkujemy niecale 500 metrow od Tower Bridge i zaczynamy nasz spacer!
Juz na Tower Bridge Miko rozpoczyna swoj "nozkowy" podboj Londynu. Pokonuje prawie caly dystans do London Bridge, po czym wsiada do wozka, ale nie na dlugo. W koncu docieramy do Tate Gallery.
Millenium Bridge przedostajemy sie na druga strone rzeki, skad uliczkami wysokiego city przemieszczamy sie (haczac przy tym o fast foody) do Westminister Bridge i do znanego wszystkim Big Bena, ktory moim zdaniem wcale duzy nie jest i BIG ani troche mu sie nie nalezy. Na moscie Miko spi... spi od dobrych.. hmm.. no wlasnie... dosc dlugo juz spi. Zaczynamy sie zastanawiac czy aby Syn w sen zimowy nie zapadl przez hulajace zimne wiatry bo policzki czerwone jak cegly. Szeptam, smyram po buziuchnie i nic. Zero reakcji. Wreszcie po maminej interwencji dziecko daje znak zycia i idziemy dalej. Zmarznieci rozgrzewamy sie goraca czekolada z marshmallows'ami (Mik tez dostaje co nieco) i poludniowa strona Tamizy wracamy spowrotem. Droga powrotna oczywiscie tez czesciowo "nozna" w wykonaniu Syna.
Spacer konczymy o 20:30. Wsiadamy do auta, jeszcze przez jakis czas bujamy sie po centrum i przejezdzajac przez Camden Town kierujemy sie na M1. Mikus zasypia przed 23, a do domu wracamy po 1 w nocy. Czy bylo warto jechac taki kawal drogi aby przespacerowac sie nad rzeka?
Odpowiadam zdecydowanie, ze TAK!
Nie byl to pierwszy nasz taki spacer i napewno nie ostatni!
Uwielbiamy te klimaty!

Mimo, ze Mikus debiutowal na londynskiej ziemi to, niektore budowle byly mu juz bardzo dobrze znane dzieki "Pop -up London" autorstwa Jannie Maizels, ale o ksiazce napisze kiedy indziej. Poprzednim razem w stolycy bylismy, gdy bylam w 8 miesiacu ciazy i ten sam dystans pokonalam z wielkim bebzolem z przodu. To byl dopiero wyczyn!





Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...