sobota, 25 lutego 2012

Presja karmienia piersia

Przygoda laktacyjna juz prawie za nami. Zostalo nam jedno karmienie wczesnym rankiem.

Poczatki jednak nie byly latwe. Jeszcze bedac w ciazy postanowilam, ze bede karmic piersia moje malenstwo. W duchu trzymalam kciuki zeby nam sie udalo, zebym miala mleko i Malenki potrafil ssac. Mialam silna motywacje. W szkole rodzenia specjalistka od laktacji uspokajala, ze to naturalna, latwa sprawa i kazdy sobie z tym poradzi.

Tak sie niestety nie stalo. Zizi ssal piers, ale nieumiejetnie. Nie potrafil ulozyc jezyczka w odpowiedni sposob aby dobrze sie przyssac. Konieczny byl zabieg naciecia wiazadelka u dolu. Jak okreslila to pani doktor, to tak jakby pic uzywajac dziurawej slomki. Problemem rowniez byl fakt, ze nie produkowalam tyle mleka ile potrzebowal malec. Kazde karmienie trwalo dluzej niz godzine, czasami nawet dwie. Przez dlugich szesc tygodni, bo tyle czekalismy na zabieg, karmienie bylo moim podstawowym zajeciem.
Po kilku dniach od narodzin zdecydowalismy sie na dokarmianie. Powoli popadalam we frustracje, ze nam nie wychodzi. Przez pierwsze kilka dni, moze nawet ponad tydzien co wieczor plakalam i w glebi duszy nie potrafilam pogodzic sie z sytuacja. Tata probowal tlumaczyc, ze nic sie nie stanie jesli nie bede karmic, podnosil na duchu...a ja i tak w glowie slyszalam "nie karmisz piersia- jestes zla matka". Tak bardzo chcialam dac mu to co najlepsze. Wtedy jeszcze nie wiedzielismy, ze to wina wiazadelka. Czulam sie jak wyrodna matka, felerna matka bez mleka... Nie znosilam wtedy moich piersi, nie moglam na nie patrzec, piersi bez mleka...ot co! Probowalam laktatora, cieplych masazy, nakladek, odciagania mleka recznie, pilam hektolitry wody. Mimo tego wszystkiego i tak po karmieniu piersia Zizi plakal i konczylo sie na butli. Dopiero wtedy sie najadal i przybieral na wadze.
Mleko nie zaniklo. Udalo nam sie utrzymac laktacje i juz kilka dni po zabiegu Mlodziutki byl na samym cycu.
Jednak po calej tej przygodzie pozostal pewien niesmak zwiazany z cala presja wywierana na kobietach, ktore nie karmia piersia... Pamietam jak bedac jeszcze w ciazy nie zadawano mi pytania jak chcialabym zaspakajac glod maluszka. Konstrukcja pytania wygladala troche inaczej: "Bedziesz karmic piersia, prawda?". Tak duza presja jest bardzo niepokojaca i moim zdaniem wrecz niezdrowa! Wkurzam sie, ze nie ma tolerancji dla matek, ktore nie chca, badz nie udalo im sie karmic... A gdy juz maja "butelkowe dzieciatko", mamy znajduja kazda okazje do tego aby sie wytlumaczyc, dlaczego wybraly taki sposob karmienia.

Uwazam, ze karmienie piersia to niesamowite przezycie dla kazdej mamy. Jest najlepsze dla maluszka, a i mama ma z tego wiele korzysci. Pamietajmy jednak, ze nie kazda z nas moze karmic, nie kazda chce i nie dajmy sie zwariowac przez wszech obecna presje wywolywana na mlodych mamach.

11 komentarzy:

  1. U nas też na początku były "małe" problemy... Dochodziło do tego, że jak tylko się przyssał to wbijałam paznokcie w ścianę- tak bolało, z pomocą przyszły mi silikonowe nakładki i 3 dniowa przymusowa przerwa ( miał za dużo bilirubiny i musiałam go ostawić). Na szczęście pokarm się utrzymał i było ok... Ale moje pierwsze doświadczenia z karmieniem do miłych nie należały...
    Później polubiłam karmienie piersią a teraz to nawet żałuję, że karmiłam tak krótko...
    Każda mama ma swoje zdanie dotyczące karmienia, uszanujmy to :)
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja miałam podobnie. Problem z karmieniem piersią, dwa zapalenia piersi (jedno bardzo poważne, niewiele brakowało do ropnia i interwencji chirurga) zadręczałam się, płakałam razem z Małą. Pocieszanie męża niewiele pomagało. Było ze mną źle. Pomogła mi pani z poradni laktacyjnej. Abym nie przestawała karmić piersią ściągałam pokarm laktatorem i podawałam Małej butelką. Wytrzymałyśmy do 7 mż Ani (niestety pokarm zanikał), a przy tych problemach chciałam w 2 miesiącu zrezygnować. Może nie trwało to długo, ale i tak jestem z siebie dumna, że tyle wytrwałam. Dopiero teraz mogę to powiedzieć!
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za odwiedziny:-)
    Okazuje się, że nie da się wszystkiego zaplanować. Ja miałam inny problem, synek nie miał najmniejszego problemu z piciem, ja miałam mnóstwo pokarmu, a po 3 miesiącach okazało się, że mały ma nietolerancję laktozy, od której całe ciałko wyglądało jak ogień. płakałam nad nim i nad tą całą sytuacją. Musieliśmy przejść na butlę, a ja ciągle miałam mnóstwo mleka. Naprawdę taką sytuację, gdy dziecko jest uczulone na mleko mamy też trudno zaakceptować. Do dziś trudno mi w to uwierzyć, zwłaszcza, że poświęciłam wszystko dla karmienia, jadłam naprawdę bardzo ograniczoną ilość produktów, odrzuciłam wszystko to, co mogło uczulać i na nic się to zdało:-(
    Pozdrawiam Was ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  4. niestety znam odczucia które towarzyszyły CI na początku, też brakowało mi mleka dla PiękKnotka i oma nie wpędziło mnie to w depresję, brak mleka był dla mnie kompletnym zaskoczeniem, bo starszego syna karmiłam z sukcesem przez 1,5 roku

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety wiele mam ma problem z karmieniem.
    Za promowaniem karmienia piersia jestem jak najbardziej ZA. Czasami tylko owa promocja przybiera postac presji, a dyskusja mleko matki vs. mleko modyfikowane zamienia sie w pole walki co potepiam...
    Pozdrawiam Was dzielne Mamuski i bardzo dziekuje za Wasze posty wyzej!

    OdpowiedzUsuń
  6. U nas na początku też były trudności dlatego karmiłam z nakładkami i tak do końca. Ale słyszałam, że takie karmienie nie ma nic wspólnego z naturalnością. I to od innej mamy usłyszałam. I to mnie najbardziej martwi. Bo z presją otoczenia w głowie można sobie poradzić. Ale nagonki mam na inne mamy już nie pojmuję.

    OdpowiedzUsuń
  7. ja spotkalam sie z odwrotna sytuacja.. kolezanki angielki, ktore karmily piersia odciagaly mleko laktatorami, aby uwolnic sie od dziecka. karmily wlasnym mlekiem ale z butli po prostu wszedzie. a mi by sie nie chcialo odciagac.
    nie spotkalam sie z nagonka ze musze karmic piersia. spotkalam i spotykam sie z podziwem, ze NADAL to robie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gdzie rodzilas? my w ST Marys w Man. z tego co slyszalam duzo zalezy od szpitala nawet tutaj :-(

      Usuń
    2. My w Wythenshawe i wspomnienia mamy ok :)

      Usuń
    3. blisko do nas!!! :-) jakbyscie kiedy mieli ochote na spacer po Hyde - zapraszamy!

      Usuń

DZIEKUJE ZA KOMENTARZ!

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...